Wyprawa w nieznane Drukuj
Wpisany przez Radosław Bernaciak   
poniedziałek, 25 czerwca 2012 10:20

frontjaskinie Rankiem 7 czerwca Wójt Marek Kaźmierczyk zabrał na wyprawę trzech gimnazjalistów wyróżniających się w swoich klasach, którzy jednocześnie byli chętni na niezwykłą przygodę. Propozycję jaką otrzymali było zwiedzanie jaskiń Jury Krakowsko-Wieluńskiej. Z zaproszenia Wójta skorzystali: Tomasz Zarychta, Szymon Włodarczyk i Michał Maciejewski. Wyprawę poprzedziły dwie odprawy, tak aby wszyscy wiedzieli jaki będzie cel i zakres przedsięwzięcia

Około godziny 12 nasi grotołazi dotarli do Ryczowa (koło Zawiercia) na Straszykową Górę - są to malowniczo położone skałki położone na wschód od miejscowości. Po przebraniu rozpoczęliśmy poszukiwania jaskini. Po przejściu gąszczu zarośli doszliśmy do pierwszej jaskini Z Kominem. Żaden ze śmiałków po zobaczenia otworu nie chciał wejść jako pierwszy.

Jaskinia Z Kominem jest jaskinią niską wymagającą w większej swojej części pozycji leżącej. Jedną z odnóg kończy ok. 10 m. komin z ładną szatą naciekową. Po wyjściu każdy z uczestników był trochę zdziwiony ale i zadowolony, gdyż nie do końca tego się spodziewali. Zrozumieli dlaczego tak ważne są kaski, które dość często chroniły głowę przed twardymi krawędziami skał. Następnie udaliśmy się w gęstwinę leśną szukać na drugim krańcu wzniesienia jaskini Na Straszykowej Górze. Jaskinia w miarę łatwa, po kilku metrach niższych, w pozycji leżącej, jaskinia rozwinęła się na wysokość 2-4 m., co umożliwiło swobodne jej zwiedzanie. Charakterystyczną cechą tej jaskini były kręte korytarze co znacznie ją uatrakcyjniło. Po pierwszych emocjach związanych z jaskiniami opuściliśmy Ryczów i udaliśmy się do Smolenia k/Pilicy. Tu znajduję się cały ciąg skałek. Najbliższe nam były Skały Zegarowe, u podnóży których znajduje się jaskinia Zegar, jest to miejsce ulubione przez wspinaczy skałkowych. Niepozorne wejście wiodło nas do komory o znacznych rozmiarach, następnie musieliśmy przeciskać się ciasnymi i wąskimi korytarzami. Wewnętrzne salki dawały trochę miejsca na odpoczynek, oraz podziwianie szaty naciekowej. Jaskinia w swym wnętrzu miała kilka bocznych korytarzy.

Następne jaskinie znaleźliśmy kilkaset metrów dalej. W jednym masywie skalnym od północy była jaskinia Psia, a od południa Na Biśniku. Jaskinia Psia jest jaskinią niską i meandrującą, wymagającą przeciskania się w pozycji leżącej ale za to po dotarciu do końcowych partii odwdzięczyła się ładną szatą naciekową, można było zobaczyć nacieki w kształcie mis, warkoczy czy kożuchów. Do jaskinia Na Biśniku wiodło kilka wejść, ale zaledwie jedno było bezpieczne. Po wejściu do drugiej salki okazało się, iż przejście do dalszej części jaskini wymaga przejścia w pozycji leżącej po dużej ilości błota. Niestety nikt z uczestników nie zdecydował się na przejście przez ten trudny zacisk, w związku z tym postanowiliśmy wycofać się i zwiedzić kolejną jaskinię.

Po tak męczącym wyczynie jakim było zwiedzenie łącznie pięciu jaskiń musieliśmy zregenerować siły, w tym celu udaliśmy na obiad do pobliskiego miasteczka Pilica.

W godzinach późno popołudniowych  przejechaliśmy na następną partię skalną Skały Kroczyce obok Podlesic. W tym odcinku skalnym znajduje się zinwentaryzowanych pięć jaskiń, z czego jedna udostępniona jest do ruchu turystycznego, do zwiedzania przez wszystkich. My oczywiście wybraliśmy jaskinie, która jest jedną z najciaśniejszych na Jurze. Jaskinia Berkowa to ma zaledwie 54 metry długości, ale jej walory docenili wszyscy uczestnicy wyprawy.

- Jak byłem w tej jaskini po raz pierwszy to miałem wrażenie, iż nie uda mi się przejść głównego przycisku i w niej utknę, gdy pokonuję ją po raz trzeci wrażenia takiego już nie mam, ale zawsze wzbudza miłe wspomnienia – wspomina wójt Marek Kaźmierczyk. Również wszyscy uczestnicy wyprawy stwierdzili, iż to była najlepsza jaskinia ze wszystkich. Charakterystyczną cechą tej jaskini jest wąski korytarz przebijający masyw skalny na wylot. Jaskinia jest niezwykle niska – całą należy pokonywać w pozycji leżącej, w kilku miejscach na szczęście dość szeroka. Wyjątkowe jest również wyjście z jaskini zasłonięte dużym głazem i wymaga sporej sprawności fizycznej.

Po tej jakże niezwykłej jaskini udaliśmy się na nocleg na polu namiotowym w Podlesicach. Po kąpieli nie mieliśmy nawet zbyt dużo siał aby posiedzieć przy ognisku. Po obfitym śniadaniu zjedzonym w polowych warunkach szybko ruszyliśmy w dalszą drogę. Po dojechaniu do Mirowa zwiedziliśmy średniowieczny zamek zbudowany za czasów Kazimierza Wielkiego. Następnym celem naszej wyprawy była jaskinia Kryształowa położona niedaleko Ludwinowa. Jaskinia najdłuższa ze wszystkich zwiedzanych przez nas - mierząca 200 metrów. Z uwagi, iż Wójt był w niej po raz pierwszy przed wejściem odbyła się dodatkowa odprawa. Od samego wejścia jaskinia okazała się bardzo ciasna. Pozostałości namuliska wskazywały, iż już dość długo nie była przez nikogo zwiedzana. Po odkryciu jaskinia sukcesywnie powiększana była w związku z wydobywaniem z niej kalcytu przez szpatowców. Jaskinię tworzy sieć krzyżujących się korytarzy z licznymi odgałęzieniami. Właśnie w nich znaleźć można liczne żyły kalcytu. Jaskinia w końcowej części schodziła korytarzami w dół osiągając w końcowych fragmentach poziom 14 metrów poniżej wejścia. Główne miejsce jaskini to Sala Złomisk. Jest to duża komora, przedzielona wielkim blokiem oderwanym od stropu. Jaskinia była na tyle długa, iż jej zwiedzanie zajęło nam ponad godzinę.

Ostatnią zaplanowaną jaskinią na tę wyprawę była jaskinia Olsztyńska, która wraz z jaskinią Wszystkich Świętych tworzy prawie 250 metrowy ciąg. Jaskinie te znajdują się na górze Pustelnica w rezerwacie przyrody „Sokole Góry”. Niestety ponad półgodzinne poszukiwania między skałkami spowodowały, iż brakło nam czasu na jej zwiedzanie. Mieliśmy za to okazję pooglądać piękne skałki wśród rosnącej buczyny.

Wszyscy uczestnicy wyprawy wrócili w dobrych humorach, trochę zmęczeni i posiniaczeni. Myślę, iż dla tych młodych chłopaków było to fajne przeżycie i miłe spędzenie czasu wolnego od nauki.

Poprawiony: poniedziałek, 25 czerwca 2012 20:53